Menu

Festyn parafialny 14 X 2008

Festyn rozpoczął się o 15.00 od otwarcia loterii fantowej, na której każdy los wygrywał.

Cały czas kolejka chętnych po losy loterii posuwała się wolno naprzód.

Po jednym losie proszę!

Inną atrakcją były psy, pokazywane w ramach tzw. dogoterapii.

Zaproszeni policjanci udostępniali pomniejszy sprzęt.

Większy był jednak pod opieką, głównie dlatego, że dzieci co jakiś czas uruchamiały sygnał dźwiękowy.

Można było dać sobie zmierzyć ciśnienie.

Dogoterapia - czyli każde dziecko głaszcze psa, a on się mu nie odgryza.

Kto osłabł w kolejce mógł ratować się ciastkami, kawą, a dla wolących "konkrety" chlebem ze smalcem lub pasztetem.

Panie podają ciasta. Niektórzy brali więcej domowych ciast w pudełka, do zjedzenia w domu.

Do ciastka odrobina kawy nie zaszkodzi.

Losy wszystkie były wygrane, stąd tylu chetnych.

Ksiądz kanonik T. Gawroński pokazuje, że chleb ze smalcem jest super!

Szczyt ruchu pod loteria i ciastkarnią.

Były zabawy sportowe i konkursy dla dzieci i młodzieży.

Zabawy cieszyły się dużą popularnością.

Kto dłużej będzie podbijał piłkę?

Występowały "Kruszowianki" za występ dziękują ks. Proboszcz i ks. Robert, a dołączył się ... pan Rysio, niespełniony dyrygent.

Ale jazda ! ! Szczególnie maluchom w wieku 5 - 7 lat zjeżdżalnia robiła frajdę.

Prezentacja psów przez pokazem.

Popisy psów i ich opiekunów przy muzyce.

Pokaz tresury wzbudził duże zainteresowanie gości festynu.

Ale nie na tyle duży, by zapomnieli o loterii !

Policjanci przywieźli też prawdziwego psa tropiącego - ten jednak musiał mieć kaganiec.

Był rower, radiowóz, był i policyjny ścigacz.

Po "Kruszowiankach" wystapił młodzieżowy zespół z "bratniej" parafii z Bydgoszczy.

Obóz psich fanów.

Na pewno psom nie brakowało cierpliwości do dzieciaków. Mało że chustka na łbie, to cztery skarpety na łapach i ani warknięcia.

Były amatorki tortów.

Były też wielbicielki smalcu i ogórka małosolnego.

W ferworze sprzedaży były czasem pomyłki. Ale prostowane.

Nasi księża z ochroną.

Panowie z Towarzystwa św. Wojciecha, ale w roli głównej - chleb ze smalcem.

Pod koniec festynu odbył się pokaz walki "Kruków".

Walczyć można z tarczą w dłoni, ale jak się ja zgubi - trzymajmy wroga na dystans.

Pierwsze plany mówiły o końcu festynu o 17.15. Ale naprawdę koniec był o 18.30. Dziękujemy sponsorom i organizatorom za pomysłową imprezę!